Zarządzanie firmowym blogiem pozwala nam wykorzystać wiele drzemiących w nas potencjałów. Osoba odpowiedzialna za blog staje się jednocześnie jego redaktorem naczelnym, publicystą, strategiem social mediowym i analitykiem. Gdzie szukać inspiracji dla efektywnego tworzenia treści? Pierwszy wpis na blogu AdNext w 2017 roku dedykujemy… autorom blogów.
Teoretycznie nie ma nic bardziej zrytualizowanego, niż regularne dostarczanie treści na bloga i wyrabianie w naszych czytelnikach nawyku sprawdzania strony. Jednak za tym, co wydaje się skodyfikowane, a z perspektywy 2017 roku niemal zautomatyzowane, stoją procesy, które sięgają dużo głębiej – dotyczą m.in tego, jak popkultura dociera do swojego odbiorcy albo jaka jest zależność między treściami czytanymi w internecie a neuroplastycznością naszego mózgu.
Olbrzymia ilość informacji, pojawiających się każdego dnia w internecie, przyczyniła się do kulturowego triumfu skrótowości, mema, naskórkowej i emocjonalnej interakcji ze spłyconym przekazem – to jedna z tez na temat tego, jak świat urządzeń mobilnych i mediów społecznościowych wpłynął na naszą percepcję i poruszanie się w systemie. Ale jest to tylko część prawdy, nie oddająca pełnego obrazu. W ciekawy sposób wyjaśnia to autor bloga Slwstr w omówieniu książki Nicholasa Carra – pokazuje, że owszem, nasze mózgi, podłączone do internetu, zostały poddane błyskawicznej rewolucji, oddalając nas od umiejętności głębokiego czytania. Z drugiej strony, w angażującym, długim wpisie, autorowi udaje się pokazać, że dla zaplątanego w sieć hipertekstów i linków odbiorcy czysty, nieprzesycony odnośnikami tekst może być bardziej angażujący niż rozpraszająca wyliczanka zewnętrznych źródeł. Jak pisze:
„Badania wskazują też, że ludzie, którzy spędzają czas na fragmentarycznym czytaniu kolejnych tekstów połączonych w łańcuszki linkami zapamiętują z tych tekstów bardzo niewiele. Nie muszę chyba dodawać, że taki sposób czytania jest skutkuje znacznie niższym odsetkiem zapamiętanej i zrozumianej informacji. „
A co do oznacza dla blogów firmowych? Że cały zasięg, o który tak morderczo walczą działy marketingu, na niewiele się zda, gdyż nawet dobra, ale nieprzemyślana pod kątem nawyków odbiorczych (dotyczących urządzeń, z których korzystają odbiorcy, hipotetycznej sytuacji, w której sięgają po nasz tekst czy po prostu kompleksowego rysu persony zakupowej) zostanie zapomniana po kilku sekundach – nie wspominając już o przejściu ścieżki zakupowej, wymagającej długotrwałej relacji. Problemem tekstu nie jest jego zbyt duża objętość.
Blogerzy starają się zrozumieć te tendencję: jak pokazują przygotowane przez Orbitmedia raporty, liczba słów przypadających średnio na post blogowy zwiększyła się z 808 w 2014 roku do 1054 w 2016. Wydłuża się też średni czas przygotowania jednego wpisu: od 2 godzin i 24 minut w 2014 do 3 godzin i 16 minut w 2016. To pokazuje, że spłycone „to, co się klika” nie jest jedynym pełnoprawnym rozumieniem treści w internecie; „to, co angażuje na dłużej i wyrabia czytelnicze nawyki” wydaje się sfomułowaniem adekwatniejszym – również, a może zwłaszcza, jeśli chodzi o marketing.
https://www.orbitmedia.com/blog/blogger-trends/
Kluczem do dotarcia do odbiorcy jest zrozumienie, że mechanizmy dystrybucji są płynne – nie ma sprawdzonych „złotych godzin” w social media, istnieje raczej nieustanny proces poznawania i zaskakiwania swoich odbiorców. Przykłady możesz czerpać z popkultury – zwróć uwagę choćby na wydawane z zaskoczenia, bez żadnej promocji płyty Beyonce czy Taco Hemingwaya, różne sposoby dystrybucji muzyki i programów telewizyjnych. Odnotowałeś sukces odświeżonego „Przekroju”? Powrót po przerwie w formie kwartalnika okazał się sukcesem również dlatego, że w dobie „postfaktów i żebrolajków” (jak ujął to Rafał Oracz, CEO AdNext, w komentarzu dla Wirtualnych Mediów) widzimy tendencje do odwrotu od ciągłego, nerwowego śledzenia feedów na rzecz wyrobienia mechanizmów selekcji jakościowej treści. Nie traktuj swojego odbiorcy jako kogoś, komu trzeba wepchnąć reklamę przed nos. Czasem filozofia „less is more” jest najskuteczniejsza, a pomysł na dystrybucję może być taką samą częścią procesu kreatywnego, jak „wsad” merytoryczny.