Czego nie wie Twój klient? Klątwa wiedzy

Wiele agencji e-marketingowych, które współpracują z małymi i średnimi przedsiębiorstwami, ciągle spotyka się z tymi samymi problemami. Klienci często nie zdają sobie sprawy z tego, co dla przedstawicieli agencji jest po prostu oczywiste. Przyczyny są dwie. Klątwa wiedzy lub niekompetencja przedsiębiorcy (klienta). Albo jedno i drugie. Przyjrzyjmy się kilku oczywistościom.

Czym jest klątwa wiedzy?

Zanim przejdziemy do głównego tematu – kilka słów wprowadzenia dla wszystkich, którzy nie wiedzą o klątwie wiedzy. Nie moglibyśmy pominąć podstawowego wprowadzenia, kiedy mówimy właśnie o tym. Swoją drogą – to jedyny nieoczywisty akapit w tym tekście.

W maksymalnym uproszczeniu, klątwa wiedzy polega na tym, że osoba, dla której wiedza w danym obszarze jest “powszechna” (łatwo dostępna, na podstawowym poziomie, oczywista), mylnie zakłada, że jest to wiedza oczywista również dla innych.

Dlaczego uświadamianie klientów i mówienie im o tym, co wydaje się oczywiste, jest tak ważne? Przede wszystkim dlatego, że nieświadomy klient może być pozbawiony szansy na obiektywną ocenę jakości naszych działań. Problem może pojawić się również na pierwszej rozmowie, kiedy opowiadamy o tym, co możemy zaoferować.

Przejdźmy do konkretów!

e-marketing

  • Klient nie zdaje sobie sprawy z tego, jak duże możliwości analityczne wiążą się z działaniami e-marketingowymi. Z drugiej strony – warto zaznaczyć, że zmierzyć można bardzo dużo. ale nie wszystko!
  • Klient może nie zdawać sobie sprawy z tego, że marketing internetowy to rozwiązanie, które może bezpośrednio wpływać na wyniki sprzedażowe. Jeżeli w jego branży jest to możliwe – warto podkreślić rolę poszczególnych elementów strategii.
  • Choć reklama w Internecie jest relatywnie tania, to koszty poszczególnych usług mogą zaskoczyć niejednego przedsiębiorcę – mimo że na tradycyjne formy reklamy wydaje znacznie więcej. Najprostszym rozwiązaniem jest tu porównanie skuteczności poszczególnych form.

Facebook

  • Klient nie wie o istnieniu dark postów. Myśli, że po prostu nic nie publikujesz, a efekty osiąga dzięki zupełnie innym działaniom.
  • Klient myśli, że skuteczność działań na Facebooku mierzy się liczbą publikacji w ciągu miesiąca. Im więcej, tym lepiej. ”Dobrze byłoby publikować 3 razy dziennie”. Nie wie o istnieniu algorytmu i myśli, że newsfeed to idealna tablica ogłoszeń, które wszyscy przeglądają.
  • Nie wie, które rozwiązania są najskuteczniejsze. Nie ma pojęcia o grupach niestandardowych odbiorców i remarketingu. Nie wie, do czego służy Piksel Facebooka.
  • Konkursy mogą sprawić prawdziwą rewolucję. Niestety, klient nie wie, że zorganizowanie konkursu z losowaniem albo koniecznością udostępnienia posta jest nieco bardziej skomplikowane. A to oznacza, że pozyskanie dużej liczby aktywności (swoją drogą – wątpliwej wartości) nie będzie już takie łatwe.

Pozycjonowanie stron internetowych i optymalizacja

  • Klient nie wie, że konkurencja nie przespała ostatnich kilku lat. Warto przedstawić mu podstawowe informacje na temat działań konkurencji na płaszczyźnie poprzednich kilku lat i uświadomić, w którym punkcie tej podróży znajduje się jego witryna.
  • Klient nie wie, że pozycjonowanie witryny wymaga działania długofalowego i przynosi efekty odłożone w czasie – ale z drugiej strony – często są to długoterminowe inwestycje. Nie wie o standardach dotyczących reklamy, a także tego, że rozwiązanie worka z linkami, które zaleją internet to co najmniej kiepski pomysł.
  • Klient nie wie, że niektóre działania w zakresie contentu wymagają tworzenia treści, które spełniają “oczekiwania” zarówno ludzi, jak również robotów Google. To szczególnie istotne w przypadku treści “pod SEO”. Albert Einstein dobrze ubrał to w słowa: “Jeśli zaczniesz oceniać rybę pod względem jej zdolności wspinania się na drzewa, to przez całe życie będzie myślała, że nic nie potrafi”. Niestety – w tym przypadku to agencja występuje w roli ryby.

To dopiero początek naszego zestawienia. Dlaczego o tym mówimy? Budowanie świadomości klientów może być długą i wyboistą drogą. Czas też zazwyczaj gra na naszą niekorzyść. Właśnie dlatego warto skupić się na wybranych elementach i przedstawić je przy dobrej okazji.

Wkrótce kolejna część, a tymczasem – jeżeli macie swoje spostrzeżenia – koniecznie dajcie nam o nich znać!

Instagram w końcu sprzedaje!

Obrazkowy Instagram to świetne miejsce do promowania produktów bazujących na wizualnej warstwie. Przede wszystkim takich jak odzież i inne produkty z branży beauty & fashion, a w gruncie rzeczy – wszystkiego, co potrafisz ładnie opakować. W “antylinkowym” Instagramie droga od “dobrze wygląda” do “kup teraz” była dotychczas dosyć długa i wyboista. Po wprowadzeniu shopping feature to już zupełnie inna para kaloszy.

Zakupy na Instagramie nie spadły na nas jak grom z jasnego nieba. Od końcówki 2016 roku testowano tę funkcję wśród niewielkiej grupy firm ze Stanów Zjednoczonych. W październiku 2017 roku shopping feature trafił do szerszego grona amerykańskich firm, co spotkało się z dużym entuzjazmem i zainteresowaniem. Niedawno wprowadzono funkcję zakupów do kolejnych 11 krajów, takich jak Polska, Niemcy, Austria, Szwajcaria, Brazylia, Australia, Kanada, Włochy, Francja, Wielka Brytania i Hiszpania. To kolejny duży krok instagrama, który okazał się zdecydowanym sukcesem, a obecnie shopping feature działa już w wielu innych krajach na całym świecie.

Zakupy na Instagramie – jak to działa?

Instagram shopping feature pozwala markom na utworzenie sklepu połączonego z firmowym profilem na Insta. Przestaje być jedynie kanałem social media marketingowym. Nowe funkcje charakteryzują się ogromną prostotą i łatwością obsługi. Firmy mogą szybko i łatwo dodawać produkty do swojego sklepu, a użytkownicy wyświetlają je jednym dotknięciem ekranu. Społecznościówka wychodząc naprzeciw potrzebom firm nie zapomniała o komforcie użytkowników. Zakupy na Instagramie to funkcja, którą zdecydowanie określamy jako rozwiązanie user-friendly.

Z perspektywy firmy zadanie polega na wybraniu zdjęć, które mają zostać wyróżnione (połączone z produktami). Oznaczanie produktów jest możliwe zarówno w przypadku nowych jak i opublikowanych wcześniej postów. Na jednym obrazie można oznaczyć maksymalnie 5 produktów. W przypadku postów karuzelowych – w jednym poście możemy oznaczyć ich nawet 20. Dodawanie postów z produktami tylko nieznacznie różni się od publikowania “zwykłych” treści.

A jak zakupy wyglądają z perspektywy użytkownika?

shopf

 

Odbiorcy mogą rozpoznawać wpisy z oznaczonymi produktami dzięki białej torbie zakupowej wyświetlanej w prawym górnym rogu zdjęcia.

calvin klein na instagramie zdjecie z profilu z reklamą

Po przejściu do wybranego posta, w dolnej części pojawia się informacja o możliwości wyświetlenia oznaczonych produktów. Po trzech sekundach, na zdjęciu, w miejscach, do których przypisano produkty, pojawiają się białe punkty.

Ceny za produkty na profilu Calvina Kleina
instagram

Po jednym dotknięciu ekranu widzimy nazwę i cenę oznaczonych produktów.

zdjęcie produktów na profilu Calvin Klein

Odbiorca, który nie jest nimi zainteresowany może ponownie dotknąć ekranu, co spowoduje zniknięcie informacji o oznaczonych produktach.

Ceny produktów w sklepie Calvin Klein

Użytkownik, który tapnie w belkę z nazwą produktu, zostanie przeniesiony do produktowej strony na Instagramie, gdzie znajdzie zdjęcie, nazwę, cenę i opis produktu, a także listę innych wyróżnionych w danym poście produktów.

reklama produktu na profilu CK na Instagramie

Odbiorca klikając w button “Kup teraz” zostaje przeniesiony na stronę internetową firmy, gdzie może kontynuować zakup.

Profile firm, które korzystają z zakupów na Instagramie otrzymują też nową zakładkę na stronie profilu.

Profil modowy na Instagramie

 

Po przejściu do tej sekcji, odbiorca widzi wyłącznie posty zawierające oznaczone produkty.

Co zrobić, aby móc korzystać z funkcji sprzedawania na Instagramie?

Z funkcji Instagram shopping feature mogą korzystać tylko firmy z kontami, które skonfigurowano zgodnie z określonymi zasadami.

  • Konto na Instagramie musi zostać przełączone na profil firmowy.
  • Profil firmowy musi zostać połączony z katalogiem na Facebooku. Katalogi możesz tworzyć i zarządzać nimi w Menedżerze reklam Facebooka lub za pośrednictwem platform BigCommerce i Shopify.
  • Firma musi działać w kraju, w którym wprowadzono funkcję Zakupy na Instagramie. Ponadto, strona nie może być objęta ograniczeniami dotyczącymi wieku lub kraju.
  • Sprzedawane produkty powinny być towarami fizycznymi, które są zgodne z umową handlową i zasadami handlowymi (Instagrama/Facebooka).

Po spełnieniu tych kryteriów profil firmowy zostanie zweryfikowany – proces trwa ok. kilku dni i kończy się wysłaniem powiadomienia. Następnie należy włączyć oznaczanie produktów.

Choć Instagram nadal nie jest dopracowany tak dobrze jak Facebook, to wprowadzenie funkcji shopping feature sprawia, że ta społecznościówka staje się bardzo istotnym kanałem dla firm, które prowadzą nie tylko działania wizerunkowe, ale także chcą prowadzić bezpośrednie przekierowania do zakupu.

Funkcja zakupów na Instagramie sprawiła, że appka, w której wyprowadzenie użytkownika na zewnętrzną stronę zakupami graniczyło z cudem, teraz pozwala na tworzenie niesamowicie krótkiej ścieżki do zakupu.

To na pewno jeszcze nie koniec udoskonaleń dla firm działających na Instagramie. Promowanie postów z oznaczonymi produktami jest obecnie niemożliwe. Spodziewamy się też dużych zmian w zakresie Insta Stories.

Tak czy inaczej – #KolejnyDobryKrokInstagrama

Czym jest tzw. white hat SEO? Czym różni się od podejścia blackhatowego?

Nie przepalaj budżetu reklamowego w AdWords!

Nawet z małym budżetem reklamowym możesz efektywnie wykorzystać Google AdWords. Sztuką jest odpowiednie planowanie i optymalizacja kampanii reklamowej, aby każda wydana złotówka przyniosła oczekiwane efekty.

Google AdWords to jedna z najskuteczniejszych form reklamy internetowej, ale o jej skuteczności możemy mówić tylko wtedy, gdy jest dobrze przygotowana i prowadzona. Samo ustawienie kampanii jest proste i nie zajmuje wiele czasu, ale nie oznacza to wcale, że na tym praca się kończy. Pozostawienie kampanii samej sobie może doprowadzić do przepalania budżetu reklamowego – do takiej sytuacji dochodzi, kiedy wydane środki nie mają przełożenia na konwersję. I bez znaczenia jest tu wysokość budżetu, ponieważ każde środki przeznaczone na reklamę powinny przynosić określone efekty.

Jak zarządzać budżetem w AdWords

Wśród najczęściej popełnianych błędów w ustawianiu kampanii reklamowej AdWords wymienia się zły wybór słów kluczowych (i tutaj zarówno w kontekście wyboru samych słów, tematyki, ogólności, jak i poziomu ich szczegółowości, a także dopasowania), niedopasowany budżet oraz nieodpowiednią treść reklamy. W tym artykule skupimy się na budżecie reklamowym.

Na pierwszym etapie planowania kampanii problematyczne jest określenie kosztu samej emisji reklamy, ponieważ wszystko odbywa się na podstawie szacowanych kosztów. Dlatego też tak ważne jest określenie maksymalnego budżetu, który zostanie w pełni przeznaczony na kampanię reklamową. Jak ustalić budżet? Aby kampania codziennie przynosiła efekty, należy miesięczny budżet podzielić przez 30,4 – liczba ta oznacza średnią liczbę dni w miesiącu. Działa to też w drugą stronę – wiesz, że chcesz wydawać codziennie 100 złotych na AdWords, wówczas musisz zagospodarować 3040 zł miesięcznie. Jednocześnie pamiętaj, że może dojść do takiej sytuacji, kiedy kampania reklamowa przekroczy kwotę ustalonego budżetu dziennego, w ostatecznym rachunku jednak miesięczny będzie się zgadzał, ponieważ kampania będzie zużywać więcej środków w dni największego roku, a mniej – w dniach o mniejszym natężeniu. Takie działanie pomaga zoptymalizować kampanię i zapewnić częstsze wyświetlanie reklam w dniach ich największej popularności.

Koszty kliknięcia możesz oszacować dzięki takim narzędziom jak Planer słów kluczowych Google’a oraz SEMrush czy SEMstorm. Najważniejsze jednak to nie opierać się tylko na narzędziach, ale własnym doświadczeniu. W tym celu utwórz kilka różnorodnych grup reklam i obserwuj, które generują najwięcej ruchu. W ten sposób poznasz również realne stawki kliknięcia reklamy (CPC).

Optymalizacja budżetu AdWords

Mimo łatwo dostępnej wiedzy o AdWords (w końcu samo Google udostępnia poradnik) wciąż niektóre biznesy traktują te kampanie lekceważąco, myśląc, że polegają tylko na puszczeniu reklamy, i zapominają o opiece, monitorowaniu wyników oraz późniejszych zmianach, które przełożą się na większą efektywność kampanii. Tymczasem tzw. adwordsy to potężne narzędzie reklamowe, które może przynieść szereg korzyści biznesowych pod warunkiem dbałości o to, aby każda złotówka z budżetu była dobrze wydana.

Oto kilka wskazówek, jak zwiększyć efektywność kampanii:

  1. Sprawdź lokalizację. Ma to szczególne znaczenie dla lokalnego biznesu i decyduje o sukcesie kampanii, ale jest też nie bez znaczenia dla e-commerce, ponieważ w ten sposób można ustalić obszar geograficzny, na którym generowana jest największa liczba zapytań czy sprzedaży. Wystarczy zwiększyć stawki dla lokalizacji z potencjałem przy jednoczesnym zmniejszeniu dla lokalizacji nieprzynoszących konwersji (lub nawet całkowicie je wykluczyć). Możesz również stworzyć osobne kampanie dla najbardziej zyskownych lokalizacji.
  2. Analiza słów kluczowych. Błędem jest akceptowanie wszystkich słów kluczowych, które podpowiada samo Google w panelu AdWords. Może dojść do takiej sytuacji, że kampania będzie miała 200 słów, a tylko 40 będzie generować ruch. Należy wytypować różne słowa kluczowe, w tym brandingowe, produktowe oraz z tzw. long tail, a później w kampanię włączać tylko te, które generują konwersję. Do tego pamiętaj o dopasowaniach – rekomendowane jest dopasowanie ścisłe, dzięki któremu reklama wyświetli się na określone słowo kluczowe; unikaj dopasowania ogólnego, które jest budżetożerne i nie zapomnij o dopasowaniu wykluczającym, dzięki czemu reklama nie będzie się pojawiać na niepożądane słowa, na przykład konkurencji.
  3. Dostosuj czas emisji. Sprawdź, w jakich godzinach kampania generuje największą liczbę konwersji i wydziel specjalną kampanię tylko dla nich. Dzięki temu będziesz mógł zintensyfikować działania promocyjne w dniach, w godzinach, a nawet w okresach sezonowych, w których istnieje największa szansa na ich skuteczność. Takie informacje znajdziesz w panelu Google Analytics.
  4. Skorzystaj z budżetu wspólnego. W przypadku e-commerce prowadzenie wiele kampanii w ramach jednego konta Google AdWords wiąże się z kłopotliwym obliczaniem budżetów dziennych dla każdej reklamy, by nie przekroczyć budżetu całkowitego, co może być obarczone błędem. W takim przypadku skorzystaj z opcji udostępniania budżetu – automatycznie budżet będzie rozdzielany między aktywne kampanie AdWords na podstawie ich skuteczności (ROI).

Wielu reklamodawców decyduje się na AdWords, ponieważ dostało kupony rabatowe, do tego sporo się o tej reklamie mówi na szkoleniach czy w branży marketingowej w kontekście świetnych efektów. Błędem laika jest wierzenie, że samo odpalenie kampanii od razu przyniesie nowych klientów czy wzrost sprzedaży, każda kampania wymaga analizy i optymalizacji – tylko wtedy można uniknąć błędów i zyskać pewność, że nie przepali się budżetu. Jeśli więc nie masz czasu, by zajmować się kampaniami, zleć to specjalistom – jest to korzystniejsze niż tworzenie kampanii żyjącej własnym życiem, która marnuje pieniądze.

5 kroków do poprawy konwersji dla początkujących

Wielu przedsiębiorcom w trakcie pracy nad tworzeniem struktury firmowej strony internetowej towarzyszy syndrom babci, która zapomina, że brzuch jej wnuka to nie studnia bez dna. Chcą, żeby strona była jak najbardziej rozbudowana – by po jakimś czasie przyjrzeć się współczynnikowi odrzuceń.

Pamiętasz Anię, o której pisaliśmy w tekście na temat botów wspierających obsługę klienta? Dziś przyjrzymy się jej stronie internetowej i przedstawimy 5 prostych sposobów na poprawę konwersji, a w istocie – pokażemy, jak rozwiązywać bardzo często powtarzające się błędy na stronach internetowych.

Numer 1 – Priorytety na swoim miejscu – fold line

Na stronie głównej widzimy olbrzymi slider, który wypełnia niemal cały ekran. Zawiera hasło reklamowe i aktywny przycisk, który przenosi nas… do galerii ze zdjęciami jej salonu. Nie dziwi zatem, że to podstrona zajmująca drugie miejsce pod względem liczby odwiedzin. Jest również na podium w kategorii stron wyjścia.

Wskazówka: Slider często zajmuje ponad połowę powierzchni ekranu widocznej zaraz po przejściu na stronę główną. Tym samym – stanowi jeden z najbardziej istotnych elementów na stronie. Prawdopodobieństwo, że kliknięcie w button na sliderze będzie pierwszą akcją podjętą przez nowego użytkownika jest ogromne. Ustal priorytety – zdecyduj, na jaką stronę chcesz kierować odbiorców. Jeżeli nie jest to podstrona, na której dochodzi do konwersji – pamiętaj o zamieszczeniu odnośników.
W przypadku Ani za kluczową przyjęliśmy podstronę z systemem rezerwacji.

Numer 2 – Nikt nie lubi rejestracji

Aby dokonać rezerwacji wybranego terminu, klienci Ani muszą założyć konto na jej stronie. Rejestracja ma wymiar “symboliczny” – nie stanowi wartości dla żadnej ze stron. Klienci nie otrzymują zniżek z pakietów lojalnościowych, a Ania nie wykorzystuje większych możliwości reklamowych.

Wskazówka: Proces zakładania konta to kolejne kilka kroków, które wydłużają proces od wejścia na stronę – do konwersji. W przypadku, gdy nie jest to przydatne ani właścicielowi strony, ani użytkownikowi – warto zrezygnować z obowiązkowej rejestracji lub wprowadzić określone korzyści, które będą stanowić motywację do założenia konta.
Na stronie Ani zrezygnowaliśmy z całego procesu tworzenia konta. Rezerwacji może dokonać każdy, kto wprowadzi wymagane dane.

Numer 3 – Skracaj ścieżkę – formularze

Po przejściu na podstronę z systemem rezerwacji, użytkownik musi wybrać godzinę i rodzaj usługi, z jakiej chce skorzystać, a następnie wypełnić 8 pól z danymi osobistymi. Tu znów – nie są to dane, które mogłyby realnie wpływać na szersze możliwości reklamowe.

Wskazówka: Ogranicz liczbę pól, które użytkownicy muszą wypełnić. Jeżeli chcesz zostawić pola dodatkowe – jasno zaznacz, które informacje są obowiązkowe. Sprawdź czy wypełnianie formularza na Twojej stronie jest kłopotliwe dla użytkowników. Możesz przeanalizować współczynnik odrzuceń dla danej strony w Google Analytics lub skorzystać z zewnętrznych narzędzi, takich jak HotJar i nagrywać zachowania odwiedzających.
Na stronie Ani ograniczyliśmy liczbę pól o połowę.

Numer 4 – Konwersja z każdego miejsca

Dokonanie rezerwacji i płatności na stronie Ani jest możliwe tylko na jednej podstronie. W związku z tym, warto wyróżnić elementy, które do niej kierują.

Wskazówka: Przekierowanie ze slidera to zawsze pomysł godny uwagi. Warto również zamieścić zakładkę w odpowiednim miejscu menu. Oprócz tego, dobrym rozwiązaniem może być dodanie buttonu w miejscu, które jest widoczne i wyróżnione na każdej podstronie.
Na stronie Ani w nagłówku dodaliśmy wyróżniony button z napisem “Rezerwuj”.

Numer 5 – Wieloetapowość

Popularne “porzucone koszyki” to problem, który dotyczy nie tylko sklepów internetowych. W przypadku Ani bardzo często dochodzi do opuszczenia strony w trakcie dokonywania rezerwacji. Aby zminimalizować liczbę takich zachowań, często wystarczy jedynie zastanowić się nad długością danego procesu i skrócić go do minimum.

Wskazówka: Im mniej kroków do przejścia, tym większe prawdopodobieństwo, że odwiedzający dotrze do celu (konwersji). Co więcej – użytkownik, który nie wie, na jakim etapie całego procesu znajduje się w danym momencie, będzie skłonny do zamknięcia strony w obawie przed zbyt długą ścieżką do określonego celu.

Na stronie Ani wprowadziliśmy trzyetapowy proces rezerwacji, któremu towarzyszy nawigacja przedstawiająca, jakie kroki użytkownik ma już za sobą i jakie działania jeszcze ma podjąć.

Dlaczego reklamodawcy kochają programmatic?

Aukcyjny model zakupów powierzchni reklamowej, czyli model Real-Time Bidding (RTB), stanowiący część większej całości, jaką jest programmatic buying, stanowi przedmiot zainteresowania reklamodawców już od kilku lat. Coraz większe możliwości analizy Big Data (i po prostu większe woluminy posiadanych danych) sprawiają, że inwestowanie w programmatic to właściwie obowiązek dla korzystnego lokowania budżetów reklamowych – jak przekonać szefa zwiększenia nakładów na tę formę reklamy?

Jak to działa?

Uproszczony schemat procesów programmatic, mimo zmian w modelach, wykorzystaniu dodatkowych, zewnętrznych danych, rozwiązań typu PMP (czyli ustalenie między wydawcą i reklamodawcą stawki za 1000 odsłon) i wewnętrznych przemian od lat pozostaje niezmienny i można go zamknąć w 6 krokach. Ruch wygenerowany na stronie wydawcy zostaje poddany analizie i wycenie oraz wystawiony na zauomatyzowaną aukcję, która pozwala na dopasowanie reklamy na podstawie danych demograficznych czy specyfiki poruszania się po systemie oraz dotarcie do odbiorcy po korzystnej dla wydawców i reklamodawców cenie.

programmatic2

Źródło: Smartinsights

Rekordowy rok 2017

W weekendowym wydaniu „Polska The Times” Witold Głowacki pisał o prognozach wykorzystania mikrotargetingu do celów politycznych, i choć specjaliści podkreślali, że przygotowanie spersonalizowanej, bazującej na emocjach i uwzględniającej wiele zmiennych kampanii przekracza budżetowe możliwości polskich partii, to programmatic pozwala właśnie na osiągnięcie analogicznych efektów reklamowych, z tym, że koszty dotarcia do takiej osoby są znacznie niższe – całą pracę wykonają automaty i sztuczna inteligencja. Wg przewidywań w 2017 roku reklama programmatic będzie zyskiwała na popularności bardziej niż social media i wykorzystanie wideo online i odnotuje 31% wzrostu w stosunku do roku poprzedniego.

Wg raportu IAB z 2015 roku, użytkownicy programmatic najbardziej cenią sobie w nim oszczędność czasu (59%), lepszą optymalizację (59%), możliwość precyzyjnego dotarcia do grupy docelowej (60%), a także transparentność działań (36%) i wyższy wskaźnik CTR (32%).

programmatic1

Źródło: AdSquare

Trendy i wyzwania

Już w 2016 roku dało się zaobserwować rosnącą rolę content marketingu w działaniach programmatic – to, w jaki sposób odbiorca wchodzi w interakcję z treścią to bardzo duży zasób nowej wiedzy, zwłaszcza w przypadku olbrzymiej liczby internatutów korzystającej z programów blokujących reklamy. Jak, poza dopracowaną strategią contentową, Reklamodawcy muszą sobie poradzić z triumfem AdBlocka?

Michał Pachnik, dyrektor operacyjny Optimise:

Rozwiązaniem jest wprowadzenie mechanizmów, które w oparcie o zachowanie użytkownika i jego etapu w ścieżce zakupowej dostosowują treść i formę komunikacji. W oparciu u szeroko pojęte big data jest to już możliwe, ale najczęściej przy wykorzystaniu czynnika ludzkiego. W końcu zebrane dane trzeba odpowiednio zinterpretować, co w tej chwili trwa jeszcze dość długo ze względu na ilość danych. Zaszczepienie sztucznej inteligencji w procesie doboru komunikatu wydaje się być przyszłością. Przy coraz bardziej rozbudowanych technologiach cross device tracking – również niezależnie od urządzenia, z którego korzysta użytkownik. Przy tego typu scenariuszu konsumenci są bardziej zadowoleni, ponieważ komunikaty są do nich dostosowane, ale korzystają też Reklamodawcy, którzy będą mogli optymalizować swoje budżety mediowe, unikając niepotrzebnych kosztów dotarcia do niewłaściwego audience’u.

Abstrahując od kontekstu technologicznego, to czy polscy reklamodawcy muszą się liczyć z wyzwaniami specyficznymi dla naszego rynku?

Niewątpliwie jednym z wyzwań w 2017 roku będzie przygotowanie się na zmiany wprowadzane przez rozporządzenie o ochronie danych osobowych (RODO), które zastąpi obecne wytyczne. Podmioty działające na rynku internetowym będą mogły mieć sporo pracy już w 2017 roku dostosowując się do nowych regulacji, również tych w zakresie sposobu korzystanie z cookies. Zmienią się chociażby możliwości targetowania reklamy, doboru audience’u, ponieważ obecne kryteria będą mogły uchodzić za dane wrażliwe. Dla biznesu może to być stanowić zarówno hamulec jak i nowe perspektywy dla podmiotów, które najszybciej przygotują nowe rozwiązania pod te zmiany.

Co wiemy o naszym odbiorcy dzięki funnelowi

Lejek zakupowy, lejek konwersji, funnel – to jeden z kluczowych elementów długofalowo zaplanowanej kampanii marketingowej. Świadomość poszczególnych etapów na ścieżce klienta to jedno z najważniejszych wyzwań dla marki, ale w przypadku funnelu nie da się pracować na wypracowanych już schematach – to ciągły, wymagający weryfikacji eksperyment. Jednak nawet do wypróbowania nowych sposobów trzeba mieć swojego rodzaju bazę, wiedzę o tym, jak odbiorcy poruszają się po systemie. W naszym tekście przybliżymy najważniejsze punkty wyjścia, pomocne w opracowywaniu lejka dla Twojej firmy.

Punktem wyjścia niech będzie najprostszy schemat lejka zakupowego w digital marketingu – bez przypisanych takiemu funnelowi działań i informacji. To klasyczny model Eliasa.St Elmo Lewisa – ponad 100 lat po jego zaprezentowaniu nadal, po drobnych korektach, przydatny i aktualny:

https://en.wikipedia.org/wiki/Purchase_funnel

Dlaczego opracowanie lejka zakupowego ma tak duże znaczenie dla marki? Wyjaśnić można to choćby przez pryzmat działań performance i optymalizacji reklamy. Jak twierdzi Michał Pachnik, dyrektor operacyjny w Optimise, w swoim branżowym podsumowaniu roku, badanie ścieżki użytkownika i nierozerwalnie związane z funnelem uzależnienie wynagrodzenia dla Wydawców czy kanałów mediowych od modelu atrybucji to wciąż kluczowe wyzwanie dla tego segmentu rynku:

Sama analiza ścieżki atrybucji nie należy do najnowszych trendów, ponieważ jest ona mierzona już od kilku lat. Podobnie jednak jak z big data, które w zasadzie gromadzone jest od początku Internetu, ale odpowiednio analizowane i wykorzystywane dopiero od kilku lat. Tak samo jest z atrybucją. Dostosowanie wielkości prowizji dla danego kanału/źródła na całej ścieżce, od wielu lat było trudne. W tym roku zaczęła się jednak prawdziwa walka z tym wyzwaniem i można się spodziewać przełomu w niedalekiej perspektywie. Technologie mierzące są bowiem coraz bardziej zaawansowane, a wykonywane przez nas badania pokazują, że uzależnienie atrybucji tylko od last clicka, nie jest w pełni efektywne i sprawiedliwe, gdy myślimy o wszystkich kategoriach Wydawców. W chwili obecnej, mamy np. możliwość sprawdzenia, czy użytkownik korzystający z kodu rabatowego zrobił to w trakcie trwania sesji, mając produkt w koszyku i sprawdzając tuż przed zakupem możliwości obniżenia ceny, czy np. inicjacja całej sprzedaży miała miejsce u Wydawcy z tej kategorii i sprowadza nowego użytkownika do sklepu. To dwa inne przypadki, które po odpowiednim przeanalizowaniu pomogą nam określić warunki współpracy z określoną kategorią Wydawców”.

Zatem bez lejka ani rusz – niezależnie od specjalizacji w obrębie contentu, performance’u czy strategii. Oto podstawy, o których powinieneś wiedzieć, na nowo przyglądając się swojemu funnelowi. 

1. A – Awareness. Skupienie uwagi, uświadomienie potrzeby

Dla dobrej interpretacji naszego funnelu, kluczowe jest postrzeganie go nie jako oderwanego od rzeczywistości schematu, ale jako ścieżkę konkretnego klienta, persony. To, co analizujemy, to pojedyncze, charakterystyczne zachowania, które dopiero mają nam się ułożyć w całościowy obraz grupy docelowej poruszającej się po systemie, jej motywacji i przyzwyczajeń. Pamiętając o ślepocie banerowej, charakteryzującej nowych odbiorców, musimy pamiętać, że dla pierwszego zaprezentowania naszego produktu i jego wyróżniających cech najbardziej atrakcyjne wydają się angażujące formy content marketingowe, takie jak wideo, infografiki, teksty publikowane u zaufanych Wydawców lub notka na blogu firmowym, uwzględniająca szerszy kontekst i nie skupiona na łopatologicznej reklamie. Influencerzy na tym etapie, to skarb dla marki – osoby, których styl życia jest zbliżony do naszego, opiniotwórczy, wpływowi, ale nie celebryccy „normalsi’ pokazują fragmenty życia, z których odbiorca chętnie czerpie inspirację.

2. I – Interest. Zainteresowanie/ angażowanie

Szczyt funnelu to serce całego procesu przechodzenia przez poszczególne etapy zakupowe – nasza marka musi zaprezentować wstęp do całej narracji. Pierwsze kilka stron książki może zadecydować o naszym dalszym zainteresowaniu lekturą, ale kolejne kroki są co najmniej równie ważne w drodze do kulminacji – czyli konwersji. Jednak, tak jak pisarze do wielkiego finału nie przechodzą tuż po napisaniu wstępu, tak i w naszej strategii potrzeba uwzględnić rozwój opowieści i rozbudowanie zaangażowania. Jak pokazuje wiele przykładów, sprawdzają się tu (nomen omen) e-booki, white papers, webinary, case studies i newslettery – ekspercka, zniuansowana i rozwijająca informację ze „wstępu’ wiedza, pokazująca naszą odrębność i wyższość nad konkurencją.

3.D – Desire. Na chwilę przed decyzją

Gdy dostrzeżemy i przechwycimy klientów, którzy zapoznali się z naszą ofertą, warto przypomnieć im o swojej produkcie, korzystając z dedykowanych ofert, promocji. Pogłębia się indywidualizacja naszego odbiorcy – korzystając z e-maili i szeroko pojętego remarketingu, począwszy od dobrze dopasowanych reklam w social media, przez informacje o promocjach i reklamę kontekstową, dajemy odbiorcy do zrozumienia, że jest dla nas cenny nie tylko jako konsument, ale również jako partner w rozmowie, indywidualność, o którą chcemy zadbać.

4. A- Action. Funnel w działaniu 

Co różni nasz, digitalowy funnel od klasycznego lejka Lewisa? To, że nacisk na ponowną akcję jest większy niż kiedykolwiek – budowanie długofalowego zaangażowania już po dokonaniu działania, po konwersji czy sprzedaży, zasługuje właściwie na stworzenie osobnego lejka. Dlatego zgodnie z tym, o czym pisaliśmy wcześniej, schemat ścieżki naszego klienta podlega ewolucji – przykładem choćby jeden z wariantów klasycznego funnelu, opracowany przez zespół Optimise:

funnel2

Po dopięciu transakcji, Twój odbiorca potrzebuje dalszego zainteresowania – to on, w pierwszej kolejności, powinien być informowany o promocjach i zniżkach, a budowanie lojalności w oparciu o poczucie elitarności to sprawdzony sposób na obopólne korzyści.

Jak do klasycznego modelu pozyskać nowe dane, do których nie mieliśmy dostępu? Co może doprowadzić do rewolucji i pogłębienia wiedzy o odbiorcy w najbliższych latach?

Michał Pachnik:

Mierzenie emocji użytkownika, które będą cenniejsze niż suche dane. Wiedza o uczuciach, które towarzyszą konsumentowi byłaby niezwykle cenna. Bardzo często, w naturze człowieka jest tak, że najpierw poczujemy, a dopiero później pomyślimy czy działamy. Poza tym, jaki lepszy wskaźnik moglibyśmy sobie wyobrazić w procesie badania Customer Experience i odpowiedzi na pytanie co sprawia, że nasi Klienci są zadowoleni? Już teraz technologie pomiaru uczuć raczkują na rynku, a w niedalekiej perspektywie mogą być odpowiednio nanoszone na metryki. To może być prawdziwy game changer w kontekście analiz i mierników na potrzeby badań UX w ecommerce”.

Przy zrozumieniu emocji naszych użytkowników i zbudowaniu jeszcze większych baz danych o ich potrzebach, będziemy mogli lepiej adresować swój przekaz, zapominając o nieskutecznej, nachalnej, anachronicznej reklamie. Schemat Lewisa rozrośnie się w prawdziwe, pełne kłączy drzewo dla całych zespołów analitycznych – co jednocześnie ograniczy ryzyko spamu, niepożądanej treści i nieprawidłowego lokowania budżetu.