4 trendy w Big Data na 2017, które musisz znać

Po wpisaniu Big Data w Google jednym z pierwszych wyników będzie tekst, który przekonuje, że to określenie nie odnosi się choćby do inwigilacji. Tekst nie jest najnowszy, ale o inne artykuły, nie operujące technologicznym żargonem i przystępnie wyjaśniające ideę Big Data (a zwłaszcza jej praktycznych zastosowań) wciąż w polskim internecie niełatwo.

O tym, że edukacja w tym zakresie jest bardzo potrzebna całemu społeczeństwu, przekonały choćby teksty mniej lub bardziej nawiązujące do tego zagadnienia w kontekście wyborów w Stanach Zjednoczonych. Jedne słusznie krytyczne, inne skomplikowane i dalekosiężne, jeszcze inne – dramatycznie niemądre. Czym jest Big Data i dlaczego warto znać zagadnienia z tego zakresu, zwłaszcza w najbliższych miesiącach?

Danym, które są przedmiotem zainteresowania Big Data, przypisuje się zwyczajowo trzy atrybuty – są one „duże”, „zmienne” i „różnorodne”. W praktyce oznacza to, że do ich analizy i przełożenia na wiedzę potrzeba zaawansowanych metod, które nie były możliwe przed pojawieniem się skomplikowanych komputerów o dużej mocy obliczeniowej i internetowych baz danych. Konsewencją operowania na tak skomplikowanych danych, umożliwiających m.in wiedzę o naszych zachowaniach i przyzwyczajeniach, jest machine learning – samouczenie się maszyn, a ostatecznie – znajdująca się wciąż jeszcze w początkowej fazie sztuczna inteligencja. Jednak nie trzeba wyobrażać sobie scenariusza rodem z bezkompromisowych filmów science-fiction, by znaleźć przykłady na to, jak Big Data już dziś zmienia nasze życie. Ale po kolei.

Dark data

Wielkie woluminy danych spędzają sen z powiek zarówno specjalistom od ich strukturyzowania, jak i zwykłym internautom. Przed pierwszymi nie lada wyzwanie – „znane niewiadome” w przypadku Big Data to dark data, i stanowią aż 90% wszystkich wytwarzanych przez nas informacji. Ich składowanie oznacza dla firm koszty, a ich igorowanie to strata potencjału dla medycyny, biznesu czy technologii. Dotyczy to różnych aspektów, zarówno sensorów w sprzętach domowego użytku, jak i osobistych historii chorób itp., o czym wspomnimy w dalszej części tekstu. Ale są też inne powody, dla których w 2017 dark data jest przedmiotem olbrzymiego zainteresowania – w praktyce chodzi m.in o samoprowadzące się samochody, a szerzej – o rozwój wspomnianej sztucznej inteligencji, dla której żmudne systematyzowanie wiedzy pozostającej dotychczas poza naszym zasięgiem powinno stać się przełomowe.

Bezpieczeństwo danych

Jeśli jednak kolejne dane stają się szansą dla technologii udoskonalającej nasze poruszanie sie po sieci, to obok optymizmu technologicznych ekspertów w ostatnich miesiącach pojawiły się liczne wątpliwości pod względem tego, czy zawsze nasze dane służą do wzniosłych celów – przykładem choćby bezprecedensowa dyskusja na temat mikrotargetingu w wyborach prezydenckich w USA oraz manipulowanie wynikami dzięki bazom danych. Również Internet Rzeczy (Internet ot Things, IoT) – czyli generujące dane przedmioty codziennego użytku, połączone w sieć w naszych domach – zaczął być przedmiotem krytycznej refleksji po tym, jak dane z IoT pomogły w hakerskich atakach na Twittera, PayPal, Spotify czy Netflix. I o ile IoT pozostaje jednym z trendów, którym na dłuższą metę nawet największa krytyka zdaje się nie szkodzić, to bezpieczeństwo informacji, które przekazujemy na zewnątrz – a przekazujemy zawsze, wykonując najmniejszy nawet ruch w systemie, a nawet z niego rezygnując – będzie tematem chyba najbardziej interesującej zwykłych użytkowników debaty roku.

Drony w usługach

Jest jeszcze jeden aspekt „usługowy”, odnoszący się do naszego życia codziennego – zastosowanie dronów w operacjach logistycznych. Czy zastąpią one tradycyjnych kurierów? Amazon pierwsze wysyłki z pomocą dronów ma już za sobą, trwają prace nad ich zastosowaniem w transporcie krwi do szpitali, a całkiem niedawno podjęto w Polsce decyzję o utworzeniu U-Space – specjalnej przestrzeni dla bezzałogowców. A to wiąże się oczywiście z rozwojem Big Data, w tym z ich nieustanną migracją do chmury – bez tego nasza przestrzeń powietrzna stałaby się anarchiczna. I oczywiście niesie za sobą kolejne pytania: o to, w jakim stopniu dane umiejscowione w chmurze przyczynią się do automatyzacji innych płaszczyzn życia.

https://www.youtube.com/watch?v=vNySOrI2Ny8

Marketing

Wszystkie te zmiany łączą się w mniejszym i większym stopniu z rewolucją, jaka wciąż czeka marketing – o zaletach zastosowania Big Data w rozwiązaniach programmatic buying wspominaliśmy już w jednym z naszych tekstów. Performance to jedno, ale konsekwencją jest też jeszcze precyzyjniej dopasowany do nas content – również w wyniku „układania” dark data. Szefowie działów marketingu podkreślają wpływ analityki Big Data na niemal każdy segment działań reklamowych, zresztą nie tylko w digitalu. Oczywiście, działania SEM/SEO, email marketing i inne działania zautomatyzowane wiodą tu prym – 58% z ankietowanych uznaje wpływ Big Data na te działania jako kluczowy. Ale to raczej świadczy o nieświadomości – ciężko w ogóle wyobrazić sobie współczesny marketing bez wielkich woluminów danych. W bardzo prosty sposób wyjaśnia to poniższe wideo – coraz bardziej aktualne z każdym rokiem ekspansji mediów społecznościowych:

https://www.youtube.com/watch?v=xJfP_o_fANA

Między 2013 a 2015 rokiem na świecie wygenerowano więcej danych, niż przez całą historię ludzkości do tego okresu. Ich segmentacja budzi liczne obawy – jak każda wizjonerska technologia może zostać wykorzystana w dobry albo zły sposób. Jeśli jednak spojrzymy dalej i pomyślimy choćby o medycynie i korzyściach, jakie może mieć na przykład śledzenie przebiegu leczenia w oparciu o dane na temat przypadków z całego świata, błyskawiczne reagowanie na specyfikę organizmu – może okazać się, że warto podjąć ryzyko.

Kobiety w marketingu: o czym pamiętać nie tylko 8 marca?

Od poprzedniego Dnia Kobiet sporo się zmieniło, jeśli chodzi o postrzeganie roli kobiety w marketingu. Poza deklaracjami, reklama i marketing naprawdę żyły potrzebą większego równouprawnienia, zarówno ze strony pracownic agencji reklamowych, jak i zwykłych konsumentek. Łatwo było przegapić wydarzenia, które ukierunkowały debatę na ten temat – dlatego dziś, z okazji 8 marca, warto je sobie przypomnieć.

See It Be It

Od swojego startu w 2014 roku inicjatywa See It Be It nie wzbudziła takiego zainteresowania, jak na Cannes Lions w 2016 roku. Przypomnijmy: najbardziej presitżowa impreza branży kreatywnej stworzyła oddzielną akcję, z osobnym programem i panelistkami, w opowiedzi na problem zróżnicowania w branży, a także nierówności pod wzlędem wynagrodzenia w zależności od płci. I choć intensywny politycznie rok mógłby prowadzić do wniosku, że społeczeństwo się konserwatyzuje, a w wyniku skupienia się na sprawach kulturowych wchodzenie na niepewny politycznie grunt to reklamowe ryzyko, specjaliści przewidują, że brak debaty na ten temat i zatrzymywanie się w pół drogi do błąd, a w najbliższym czasie czeka nas coraz więcej spotów i materiałów podejmujących kwestie równości.

https://www.youtube.com/watch?v=LhgxQ9ND_Fk

Najwięksi reklamodawcy po stronie kobiet

Decydują o tym nie tylko ważne wydarzenia branżowe, bojkoty konsumenckie czy „polityczna poprawność”, jak chcieliby przeciwnicy zmian. Wyniki badań są bezwzględne – w branży kreatywnej tylko 11% kobiet pełni funkcje dyrektorskie, a w Polsce – 18%. Ale weźmy inną statystykę – taką, która sprawiła, że Unilever, drugi co do wielkości reklamodawca na świecie ogłosił walkę ze stereotypami płciowymi. Raport pokazujący, że zaledwie w 2% reklam kobiety przedstawiane są jako inteligentne, a tylko w 1% – jako zabawne, nie wspominając już o dysproporcjach między kobietami pracującymi w domu, a tymi na stanowiskach managerskich, stał się początkiem intensywnej kampanii Unilevera, który od tej pory zaczął przodować jako marka walcząca ze stereotypami – również z tymi dotyczącymi roli mężczyzn.

Nic dziwnego, że kampania cieszyła się powodzeniem. Powód jest banalny i świetnie obrazuje go poniższe wideo brandu – kobiety to najszybciej rosnąca grupa konsumencka na świecie, więc równość ma sens nie tylko etyczny.

A przy okazji, jak sądzisz, kto częściej w internecie robi zakupy pod wpływem impulsu? Zgadłeś – mężczyźni.

Również największy reklamodawca świata, Procter & Gamble, położył nacisk na temat równości płci, a 2 dni temu wystartował z kampanią #WeSeeEqual – przekaz prosty i skuteczny, ale jeszcze trafniejszy zdaje się jeden z komentarzy – „że też w 2017 roku nadal musimy o tym przypominać”.

https://www.youtube.com/watch?v=g6E4pfAzUCE

Decyzje zakupowe w rękach kobiet 

Nic dziwnego, że i Unilever, i Procter & Gamble postanowiły bardziej akcentować równość płci – i to nie dlatego, że są to firmy produkujące całe spektrum przedmiotów codziennego użytku, a kobietom można przypisać większe zainteresowanie domem – to właśnie jest stereotyp. Raport o płci konsumenta, analizowany w „Marketingu przy kawie”, pokazuje, że owszem, decyzje zakupowe podejmują głównie kobiety, ale podział obowiązków wygląda inaczej, niż wielu mężczyzn chciałoby go widzieć:

„Męskie kategorie zakupowe to obszar, w którym aktywne są również kobiety. Ich rola jest najwyraźniej większa, niż chcą przyznać panowie. 9% kobiet deklaruje, że nie uczestniczyło w zakupie ostatniego samochodu, 82% odpowiedziało, że decyzje w tej kwestii podejmowane są wspólnie. To samo dotyczy sprzętu RTV. 87% badanych kobiet wskazało, że ma głos przy podejmowaniu decyzji zakupowych, które wcześniej należały głównie do panów.”

To pokazuje, że umięjętność komunikacji między marką a kobietą, nawiązanie między nimi partnerskiego dialogu to wciąż kluczowe wyzwanie dla reklamodawców. Rosnąca rola kobiet w każdej branży – od technologii po zarządzanie – domaga się od marketerów wyjścia poza stereotypy i schematy, i trudno im nie życzyć w dniu ich święta, by ten łączący, uwzględniający różnorodność i równouprawnienie język udało się wypracować jak najszybciej.

WOM marketing w dobie influencerów

Marketing szeptany nie zawsze mógł się cieszyć najlepszą opinią – archaiczne (i amatorskie) podejście do tego tematu w ostatnich latach często prowokowało pytanie o to, czy dla „szeptanki” jest jeszcze miejsce w skomplikowanej mozaice współczesnej promocji. Pytanie zasadne o tyle, że – jak większość form promocji – WoM (word – of – mouth) marketing nie przypomina już dziś swoich pierwotnych form, które kojarzymy z nachalnymi treściami, „autopromocją” czy anonimowymi recenzjami w chaotycznie dobranych serwisach.

Skoro archaiczny i nachalny, to po co?

Na fakt, że WOM nadal okazuje się przydatny w strategii marek, oraz na jego przyjaźniejszą, profesjonalną i co najważniejsze – autentyczną formę miały wpływ przynajmniej trzy zjawiska z ostatnich lat – rozwój content marketingu, z rosnącą świadomością user-generated content, nadanie „szeptance” twarzy poprzez influencer marketing oraz częściowa migracja użytkowników na niszowe, wyspecjalizowane serwisy w obrębie mediów społecznościowych. Które, nawiasem mówiąc, stają się punktem wyjścia dla dyskusji o przydatności WOM w 2017 roku – co pokazuje dokładniej poniższa grafika:


źródło: Pinterest

Zanim omówimy poszczególne aspekty wpływające na to, żę WOM wciąż się liczy, musisz zapamiętać 5 rzeczy, o których powinieneś pamiętać, decydując się na tego typu działania. Te wyróżniki nowoczesnej szeptanki to: zaufanie (a nie nachalność), autentyczność (a nie wyrachowanie), personalizacja (a nie zasięgi), efekt SEO jako wartość dodana (a nie jako cel sam w sobie), a także dialog (a nie monolog).

Marketing niszy i mikrospołeczności

Zapewne wśród obserwowanych profili – choćby ma Facebooku – masz duże konta, fanpejdże i strony, które generują bardzo duże zasięgi, a popularne komentarze pod przygotowanym przez nie contentem osiągają popularność, o której mogą pomarzyć nawet większe firmy. Jednak ostatnie miesiące to okres przeniesienia dużej części internetowych dyskusji do mniejszych społeczności – zamkniętych grup, wymagających akceptacji lub wprowadzenia przez zaufaną osobę. To część większego zjawiska, wynikającego z potrzeb naturalnej, zidywidualizowanej relacji – nie tylko tej nawiązywanej między marką a potencjalnym klientem. Marketerzy zauważyli ten trend w 2016 roku – lewarowanie zasięgów nie przekłada się na wysoki poziom konwersji, a jeśli marketing ma sprzedawać, to obok celów stricte zasięgowych powinien pamiętać o celach jakościowych.

Fora internetowe, niszowe, eksperckie strony czy zamknięte grupy to też pułapka na boty i fikcyjny ruch. Koniec końców zwrócenie się ku mniejszych grupom, rozbicie komunikacji na więcej dopasowanych przekazów to szansa na kalorycznych ruch, lepszą konwersję i last but not least – na wartościowy feedback. W jej wykorzystaniu pomóc mogą osoby, które w tych grupach pełnią pozycję autorytetów.

(Mikro)influencer marketing

Z socialowego rozdrobnienia WOM skorzystał na kilka sposobów. Pierwszy z nich wiążę się z influencer marketingiem, a konkretnie – z mikroinfluencerami, czyli takimi użytkownikami mediów społecznościowych, którzy nie generują co prawda milionów odsłon, za to są uznawani za ekspertów w swoich dziedzinach, często niszowych. To osoby, których zdanie ma znaczenie w przypadku i małych i średnich przedsiębiorstw, specjalizujących się nie tylko w trudnych rynkach. W przeciwieństwie do źle pojętego WOM-u, dobra współpraca z wpływowymi mikroinfluencerami, oparta choćby na wręczanych im samplach i przedpremierowych wysyłkach produktu, może pozwolić na przekucie użytkownika w ambasadora marki, nadanie jej twarzy przez wiarygodnego partnera. Anonimowe recenzje użytkowników, którzy w danym serwisie udzielają się sporadycznie albo – poza entuzjastyczną, pojedynczą recenzją – wcale, to świetny pomysł na wizerunkowy kryzys.

Autentyczność UGC

Wiąże się to z powtarzanym niczym mantra badaniem, z którego wynika, że 88% z nas (ta liczba waha się od 78% do ponad 90%, ale niezależnie metodologii – gra jest warta świeczki) ufa rekomendacjom w internecie tak samo jak tym osobistym, udzielonym przez przyjaciół czy członków rodziny. Nic dziwnego, że przy wsparciu Amazona, Yelp czy TripAdvisor wielu z nas odkryło w sobie recenzentów każdego aspektu życia codziennego, a w konsekwencji – coraz rzadziej odwiedzamy restauracje czy teatralne spektakle bez wcześniejszego zaglądania do opinii innych. Nawet na przykładzie własnych wyborów i tego, co ostatecznie przesądza o wyborze danego produktu możesz zrozumieć rolę user generated content – poszerzając współpracę z potencjalnymi klientami, planując WOM jako długofalową strategię, a nie jednorazowy akt desperacji, zapewnisz sobie wykorzystanie jednego z bardziej niedocenianych narzędzi internetowych.

Super Bowl: święto próżności czy lekcja?

Wg New York Times koszt emisji 30-sekundowego spotu wyświetlanego w trakcie finału Super Bowl pobił zeszłoroczny rekord i osiągnął poziom 5 milionów dolarów. Dla pracowników reklamy i marketingu finał rozgrywek futbolowych to święto, jednak duża część spotów rozczarowuje zachowawczością, kreatywnością na pół gwizdka, tak jakby sam fakt pojawienia się w bloku reklamowym i horrendalne budżety wystarczyły, by na dłużej zapisać się w pamięci odbiorców.

Na blogu AdNext piszemy głównie o marketingu internetowym, ale też o przenikaniu języka telewizji do komunikacji sieciowej, a ze spotów – tych najlepszych – możemy też wiele dowiedzieć się o przemianach w całościowej strategii. Wybraliśmy dla was nie tyle reklamy, które szczególnie nam się podobały, ale raczej takie, które są wyrazem szerszych tendencji.

Drugi ekran

Aż 60% osób oglądających reklamy w ramach Super Bowl deklaruje zainteresowanie drugim ekranem i sprawdza na bieżąco działania social mediowe marki w trakcie emisji spotów. Firmy analityczne sprawdzają zatem digitalowy share of voice, liczbę wzmianek na Twitterze i Facebooku oraz liczbę osób, które ponownie sprawdzają reklamę na Youtube. Dlatego też wspomniana prostota nie zawsze musi okazać się korzystna – dobrze, gdy klip zaciekawia, ale chce się do niego wracać ponownie. Tak jak w klipie Budweisera, który opowiada historię założyciela firmy, emigrującego z Niemiec do Stanów Zjednoczonych. Sprytnie wykorzystująca słynny „spór o Budweiser”, czyli konflikt między Czechami i Amerykanami o prawa do posługiwania się nazwą marki, a także subtelnie nawiązująca do kwestii imigranckiej reklama wykorzystuje znane motywy z reklam klasycznych browarów, odnosi się do tradycji i historii brandu, a jednocześnie w ciągu zaledwie kilku dni odnotowała ponad 30 milionów wyświetleń w sieci – choć premierę internetową miała kilka dni przed finałem, to dopiero emisja w TV pozwoliła jej wystrzelić – i osiągnęła wskaźnik share of voice na poziomie 18% (najwyższy ze wszystkich reklamodawców), co pokazuje, że warto do niej wrócić.

Hashtagi wciąż mają znaczenie

Amerykański rynek ma swoją specyfikę, i głównym medium „drugoekranowym” pozostaje tam Twitter, a nie Facebook. Dlatego też aż 30% reklam wyświetalnych w trakcie Super Bowl zawierało hashtagi – choć opieranie komunikacji na generycznych hashtagach nie ma większego sensu, to przy takiej oglądalności jak finały (111.3 milionów widzów!) można pozwolić sobie na próbę „przemycenia” hashtaga. Wg Marketing Land, hashtag ustępuje adresom URL, jeśli chodzi o wykorzystanie w klipach, ale znacznie wyprzedza choćby przekierowania na strony społecznościowe. Skorzystała na tym społeczność/ aplikacja Airbnb, która postawiła na bardzo prosty, wręcz oklepany klip na temat tolerancji – a jednak płynący z niego przekaz, silnie nawiązujący do politycznego kontekstu i hashtag #WeAccept stały się tematem wielkiej dyskusji na Twitterze, tylko trochę ustępując pod tym względem innemu zwycięzcy – trailerowi „Stranger Things”, serialu Netflixa, który jest już swojego rodzaju samograjem, popkulturowym fenomenem.

 

Pozyskanie influencerów to klucz dla marki

Influencer marketing w każdej odmianie ma się świetnie – i nie chodzi tylko o zatrudnianie do reklam celebrytów. Owszem, choć w spotach T-Mobile pojawił się Justin Bieber, a Christopher Walken czytający tekst do „Bye bye bye” N’Sync w towarzystwie Justina Timberlake’a z pewnością przysłużył się marce napojów Bai w zdobyciu nowych klientów, to kluczem byli influencerzy z mediów społecznościowych. Firma Avocados from Mexico odniosła olbrzymi sukces z 3 miliardami (!) wzmianek na temat brandu, wykorzystując aż 200 influencerów, mikroinfluencerów i ambasadorów. Bo choć emisja w trakcie finałów to klucz do sukcesu, to nie kończy to drogi zakupowej odbiorcy – dla kampanii #AvoSecrets spot telewizyjny stał się zaledwie wstępem do rozegrania jednej z najbardziej dochodowych gier spośród wszystkich reklamodawców:

VR – jeszcze nie potęga, ale za rok…

Przyglądaliśmy się też zastosowaniom VR w reklamie, tym bardziej, że jedna z nich – stworzona dla Hyundaia – przenosiła nas do… Żagania, a konkretnie do bazy, w której od zaledwie kilku tygodni stacjonują amerykańskie wojska. Dzięki zastosowaniu wirtualnej rzeczywistości żołnierze mogli „spotkać się” ze swoimi rodzinami, by wspólnie obejrzeć Super Bowl.

Oczywiście po VR sięgnął też Samsung, zapowiadając „24: Dziedzictwo”, spin-off serialu „24 godziny”.

Ale technologia VR przeniknęła nie tylko do reklam – dzięki zyskującym na popularności aplikacjom i rozwojowi wideo 360 stopni NFL efektywnie współpracowało z dwiema firmami specjalizującymi się w VR już w trakcie sezonu zasadniczego. I choć nie cały finał można było obejrzeć w tej technologii, a jedynie najważniejsze fragmenty – co wzbudziło wiele kontrowersji i krytycznych komentarzy – nie da się ukryć, że efektywne zaadaptowanie rzeczywistości wirtualnej będzie wyzwaniem na najbliższe lata, jeśli chodzi o transmisje na żywo z dużych wydarzeń sportowych. A reklamodawcy nie mogą zostać w tyle.

Czy social media zabiły newsletter?

Czy niepozorny newsletter wciąż ma znaczenie w strategiach marketingowych, czy też stał się reliktem z czasów, gdy dla mailingu nie było właściwie alternatyw, na przykład jeśli chodzi o real-time marketing? Dziś ścieżek dotarcia jest o wiele więcej, a jednak newsletter – uzupełniony o doświadczenia specjalistów od content marketingu, automation czy performance’u – pozostaje angażującym narzędziem, na które wciąż można patrzeć świeżo.

Mobile, jak wszędzie

Jak wynika ze statystyk, 40 procent osób w wieku 14-18 i 29% w przedziale 18-34 pierwszy kontakt z wpadającym do skrzynki mailem ma zawsze na urządzeniach mobilnych. Gdy zestawimy to z liczbą osób, które rzadziej, ale wciąż regularnie sortują wiadomości na smartfonie przed przeczytaniem na urządzeniach desktopowych, otrzymamy bardzo istotny obraz naszych nawyków dotyczących czytania maili i zrozumiemy, że newsletter podlega takim samym koniecznościom, jak dobra strona internetowa – a zatem musi być m.in responsywny.

Dobór szablonu ma zatem kluczowe znaczenie z ux-owej perspektywy, dziś nawet większe niż kiedykolwiek – gdy treść na naszym blogu lub stronie wzbudziła zaufanie odbiorcy, staje się on jednym z ważniejszych aspektów utzymania go na dłużej. Duże marki nie obejdą się bez pomocy grafika, który stworzy template w html-u, ale te mniejsze, dopiero rozpoczynające przygodę z wysyłkami, mogą korzystać z dostępnych za darmo responsywnych (co bardzo istotne) wzorów z Litmus czy 99designs. Listę przydatnych adresów znajdziecie na blogu Hubspota.

newsletter 1

Źródło: http://internations.github.io/antwort/

Content dla wybranych

To, co odróżnia newslettery od niekończącego się strumienia Facebooka czy Twittera to łatwość, z jaką możemy wrócić do wpadającej na skrzynkę treści, a co za tym idzie większa żywotność contentu. Nic dziwnego, że zaliczany do dlugich form contentowych newsletter musi rozwijać nasz storytelling, a nie ograniczać się do rekapitulacji z działań na innych kanałach. Gdy nasz odbiorca „płaci” nam swoimi danymi kontaktowymi, ma prawo oczekiwać wartości dodanej, dodatkowej pracy i ekskluzywnych treści – od podcastów, przez playlisty po content wideo. A także, co niemniej ważne, szczególnie dla branży ecommerce – benefitów, w postaci dedykowanej promocji czy kuponów rabatowych. Pamiętasz nasz tekst o funnelu? Newsletter to wsparcie dla drugiego i trzeciego kroku na ścieżce zakupowej, edukuje, poszerza wiedzę, którą zdobył odbiorca przed zapisaniem się do naszej listy kontaktowej, i wzbudza potrzebę dzięki umiejętnemu balansowi treści i oferty. Zobacz, jak robi to specjalizująca się w sprzedaży ubrań dla przyszłych matek firma STORQ, która w swoich mailach selekcjonuje treści własne i zewnętrzne, dobiera aplikacje, oferuje kompleksową bazę wiedzy i rozrywkę, idealnie wykorzystując parentingowe trendy:

newsletter 2

Źródło: Shopify

Personalizacja

Dużym wyzwaniem dla ecommerców, a poniekąd też konsekwencją strategii contentowej, jest personalizacja e-maila – i nie chodzi tu tylko o bezpośrednie zwracanie się do czytelnika czy różne warianty tytułów. Jak pokazują statystyki 22,6% wszystkich osób, zapisujących się do newsletterów, robi to dla ofert specjalnych, jednak wysłanie tej samej broszury reklamowej do wszystkich to strzał w kolano. Dzięki narzedziom marketing automation czy gruntownej analizie zachowań w sieci i prześledzeniu np. porzuconych koszyków możemy dokonać precyzyjnej segmentacji odbiorców, a co za tym idzie – dopasowywać przekaz i uniknąć przesytu. Dlaczego to takie ważne? Doskonale pokazuje to wykres z powodami, dla których odbiorcy newsletterów rezygnują z subskrypcji – zbyt duża częstotliwość, niedopasowanie oferty, przeciążenie skrzynki i zmęczenie marką stanowią miażdzącą większość podawanych przyczyn.

Newsletter 3

Źródło: E-consultancy

Dlaczego reklamodawcy kochają programmatic?

Aukcyjny model zakupów powierzchni reklamowej, czyli model Real-Time Bidding (RTB), stanowiący część większej całości, jaką jest programmatic buying, stanowi przedmiot zainteresowania reklamodawców już od kilku lat. Coraz większe możliwości analizy Big Data (i po prostu większe woluminy posiadanych danych) sprawiają, że inwestowanie w programmatic to właściwie obowiązek dla korzystnego lokowania budżetów reklamowych – jak przekonać szefa zwiększenia nakładów na tę formę reklamy?

Jak to działa?

Uproszczony schemat procesów programmatic, mimo zmian w modelach, wykorzystaniu dodatkowych, zewnętrznych danych, rozwiązań typu PMP (czyli ustalenie między wydawcą i reklamodawcą stawki za 1000 odsłon) i wewnętrznych przemian od lat pozostaje niezmienny i można go zamknąć w 6 krokach. Ruch wygenerowany na stronie wydawcy zostaje poddany analizie i wycenie oraz wystawiony na zauomatyzowaną aukcję, która pozwala na dopasowanie reklamy na podstawie danych demograficznych czy specyfiki poruszania się po systemie oraz dotarcie do odbiorcy po korzystnej dla wydawców i reklamodawców cenie.

programmatic2

Źródło: Smartinsights

Rekordowy rok 2017

W weekendowym wydaniu „Polska The Times” Witold Głowacki pisał o prognozach wykorzystania mikrotargetingu do celów politycznych, i choć specjaliści podkreślali, że przygotowanie spersonalizowanej, bazującej na emocjach i uwzględniającej wiele zmiennych kampanii przekracza budżetowe możliwości polskich partii, to programmatic pozwala właśnie na osiągnięcie analogicznych efektów reklamowych, z tym, że koszty dotarcia do takiej osoby są znacznie niższe – całą pracę wykonają automaty i sztuczna inteligencja. Wg przewidywań w 2017 roku reklama programmatic będzie zyskiwała na popularności bardziej niż social media i wykorzystanie wideo online i odnotuje 31% wzrostu w stosunku do roku poprzedniego.

Wg raportu IAB z 2015 roku, użytkownicy programmatic najbardziej cenią sobie w nim oszczędność czasu (59%), lepszą optymalizację (59%), możliwość precyzyjnego dotarcia do grupy docelowej (60%), a także transparentność działań (36%) i wyższy wskaźnik CTR (32%).

programmatic1

Źródło: AdSquare

Trendy i wyzwania

Już w 2016 roku dało się zaobserwować rosnącą rolę content marketingu w działaniach programmatic – to, w jaki sposób odbiorca wchodzi w interakcję z treścią to bardzo duży zasób nowej wiedzy, zwłaszcza w przypadku olbrzymiej liczby internatutów korzystającej z programów blokujących reklamy. Jak, poza dopracowaną strategią contentową, Reklamodawcy muszą sobie poradzić z triumfem AdBlocka?

Michał Pachnik, dyrektor operacyjny Optimise:

Rozwiązaniem jest wprowadzenie mechanizmów, które w oparcie o zachowanie użytkownika i jego etapu w ścieżce zakupowej dostosowują treść i formę komunikacji. W oparciu u szeroko pojęte big data jest to już możliwe, ale najczęściej przy wykorzystaniu czynnika ludzkiego. W końcu zebrane dane trzeba odpowiednio zinterpretować, co w tej chwili trwa jeszcze dość długo ze względu na ilość danych. Zaszczepienie sztucznej inteligencji w procesie doboru komunikatu wydaje się być przyszłością. Przy coraz bardziej rozbudowanych technologiach cross device tracking – również niezależnie od urządzenia, z którego korzysta użytkownik. Przy tego typu scenariuszu konsumenci są bardziej zadowoleni, ponieważ komunikaty są do nich dostosowane, ale korzystają też Reklamodawcy, którzy będą mogli optymalizować swoje budżety mediowe, unikając niepotrzebnych kosztów dotarcia do niewłaściwego audience’u.

Abstrahując od kontekstu technologicznego, to czy polscy reklamodawcy muszą się liczyć z wyzwaniami specyficznymi dla naszego rynku?

Niewątpliwie jednym z wyzwań w 2017 roku będzie przygotowanie się na zmiany wprowadzane przez rozporządzenie o ochronie danych osobowych (RODO), które zastąpi obecne wytyczne. Podmioty działające na rynku internetowym będą mogły mieć sporo pracy już w 2017 roku dostosowując się do nowych regulacji, również tych w zakresie sposobu korzystanie z cookies. Zmienią się chociażby możliwości targetowania reklamy, doboru audience’u, ponieważ obecne kryteria będą mogły uchodzić za dane wrażliwe. Dla biznesu może to być stanowić zarówno hamulec jak i nowe perspektywy dla podmiotów, które najszybciej przygotują nowe rozwiązania pod te zmiany.